Kolejny nocleg nad rzeką i piękny ale zimny poranek

Rano przy wychodzeniu z namiotu okazało się, że wewnętrzna strona tropiku pokryta jest cienką warstwą lodu. Czyli mieliśmy noc z przymrozkiem.

Powiesiliśmy namiot do rozpuszczenia się lodu na słońcu i zabraliśmy się za przygotowanie śniadanie oraz zwijanie biwaku. Mieliśmy po jednej parze cienkich rękawiczek, więc pod koniec zbierania sprzętu (zimnego i mokrego niestety) zmarzły nam już porządnie dłonie. Nie mieliśmy maczety żeby rozpalić ognisko, co zrobił znów rano kolega od canoe. Dlatego postanowiliśmy rozgrzać się szybkim marszem. Jednocześnie powtarzaliśmy sobie jak mantrę, że zawsze należy zabierać wełniane rękawiczki, anie te cienizny polarkowe. Oj, przydałyby się teraz jak nic.

Przeszliśmy szybko rezerwatem Doliny Rzeki Brdy, a w Rudzkim Moście przed Tucholą zrobiliśmy popas na drugie śniadanie. Dalej ścieżka prowadzi nad Brdą, czasami nie wiadomo jak iść bo wygląda w tym rejonie na mało uczęszczaną. Dlatego szliśmy bardziej na azymut niż zgodnie ze wskazaniem nawigacji czy znaków w terenie.

Za Zamrzenicą znaleźliśmy bardzo przyjemne miejsce w sosnowym suchym lesie. Tym razem wybraliśmy na biwak miejsce na skarpie blisko jeziora Kamieniec tuż przy skrzyżowaniu dróg gdzie stoi wiata. Namiot był tym razem suchy bo nie było już tyle wilgoci co nad samą rzeką w czasie dwóch poprzednich nocy. Poza tym w pobliskiej wiacie przygotowaliśmy sobie następnego ranka śniadanie.

Piąty dzień odkryjesz po kliknięciu na stronę 5 poniżej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *