Żal nam wyjeżdżać z Rotterdamu, gdzie czujemy się jak u siebie w domu. Jest tylko kilka różnic z Warszawą: tutaj wszędzie jest blisko i fantastycznie jeździ się rowerem. Nie ma tylu samochodów i jakoś tak jest przez to przestrzenniej. Tak jakby codziennie było święto.
W starym porcie stoją stare barki, którymi już nikt nie pływa i stare rowery, którymi nikt nie jeździ.
Rowery oddane do wypożyczalni. Teraz znajome miejsce i znajomy kierunek.