Poranne bieganie
Wstać rano bez budzika, ubrać się w biegowe ciuszki, zawiązać na podwójną kokardkę sznurowadła butów biegowych, porozciągać i rozruszać spięte po nocy mięśnie i ścięgna, sprawdzić działanie stawów. Potem jeszcze dwa łyki wody i już można wyjść pobiec. Dziś kierunek: rzeka. Najpierw betonową kostką przez osiedle, potem już żwirową drogą wzdłuż wału. Trochę słychać szum ulicy, bo już nie jest tak bardzo wcześnie. Próbuję gdzieś z dźwięków wyłowić odgłosy ptaków, ale jakoś im nie skoro do śpiewów. Zgadujemy, że chyba jednak za gorąco na jakieś ptasie latanie. Nam też pot już spływa obficie mimo, że trasa biegnie wśród drzew. I tu w cieniu krzewów i traw roi się od żarłocznych komarów. Nie wolno się zatrzymywać ani wchodzić w boczne zacienione dróżki. Lecimy więc główną szeroką ścieżką.
Trasa nie dłuży się, bo jest znajoma. Na wysokości Stadionu Narodowego odbijamy od rzeki i biegniemy w kierunku stadionu i Parku Skaryszewskiego. Po drodze musimy ominąć fragment ogrodzonych błoni stadionu gdzie już rozstawiło się food track-owe miasteczko. Potem tylko kawałek alejką parkową i wybiegamy na ostatni odcinek czyli chodnik wzdłuż kanału. I znów osiedlowe uliczki i dom. W sumie godzina z groszami biegu. Będzie po czym odpoczywać przed resztą dnia.
#bieganie
#lato
#rano
#rzeka