Koniec wakacyjnych wojaży. Zresztą w kalendarzu żegnamy lato za dwa dni. Sprawdzaliśmy czy widać już jesień w lesie. Najlepszym miejscem do tego wydała się nam Puszcza Kampinoska. Dzisiejsza poranna mgła dodała sporej dawki wilgoci, ale i bez tego czuć było charakterystyczny grzybowy zapach.
W powietrzu latały, te same jak co roku o tej porze, dziwne owady wielkości małej muchy, ale z sześcioma odnóżami, którymi wczepiają się dokuczliwie. Szczęśliwie nie było tych owadów tak strasznie dużo, więc jakoś przetrwaliśmy bez uszczerbku. Nie licząc kilku ptaków, nie mieliśmy dziś innych bliskich spotkań z fauną.
Komentowaliśmy nasze wspaniałe leśne ścieżki rowerowe. Mimo oznakowań w terenie nikt nie skusił się na jazdę rowerem w takim piachu. I choć ślady wąskich opon zdarzały się sporadycznie, to stawiam że byli to jacyś miejscowi w drodze do lub ze sklepu. Mnie ten świeży piach jakoś bardziej by zachęcił do robienia babek z piasku niż jazdy rowerem dla przyjemności.
Po przebyciu, a bardziej przekopaniu się po tej części nieożywionej przyrody, przeszliśmy do podziwiania ładniejszej część przyrodniczej puszczy.