Zamiast życzeń, choć te także będą, ale nieco później, jest wpis o pracach domowych. Silny mróz i nasza słaba kondycja fizyczna w ciągu ostatnich kilku dni, nie sprzyjają raczej zajęciom outdoorowym, zatem oddajemy się z pasją czynnościom, na które zwykle mamy mało czasu.
Mnie omotały, dosłownie i w przenośni, robótki z włóczki. Zaczęło się od przypomnienia sobie jak się trzyma druty w ręku, potem próbka podstawowych splotów: oczka prawe, oczka lewe i jakoś poszło. W dwa wieczory z pomocą kilku stron i blogów wziętych „druciarek” udziergałam takie coś:
Efekt nie do końca mnie zadowalał, bo raczej w obwodzie dało się to coś założyć na dużą piłkę,
Sprułam zatem pierwsze dzieło i zaczęłam od nowa, ale z mniejszą liczbą oczek początkowych. Teraz się zastanawiam czy aby o to chodziło, bo wyszedł bardziej średniej długości komin, niż szal. Na więcej jednak i tak nie starczyłoby mi wełny. Można nosić jako wersja do płaszcza i do kurtki.
Teraz zabieram się za robienie szalika dla Darka, który spogląda na mój komin z lekką zazdrością. W dalszej kolejności będzie komin z włóczek w kilku kolorach, a to już będzie zabawa wyższych lotów.
Darek w tym czasie miał wolną kuchnię i upiekł świąteczne makowce. W jego wykonaniu to mistrzostwo świata sztuki cukierniczej, maku jest tyle, że aż wystrzelił z ciasta. Próbowałam już jeden kawałek i jest pyszne. Kto nie będzie mógł spróbować niech już żałuje.
A potem ustroiliśmy choinkę. Zwykle robił to Adam, ale dziś wypadło na nas. Jakoś uporaliśmy się i z tym zadaniem.
Na koniec obiecane życzenia świąteczne i noworoczne:
Dziękuję za blogowe życzenia. Zyczę zeby świąteczny nastrój trwał conajmniej do końca roku. A w Nowym Roku życzę zdrowia, energii, kondycji, satysfakcji z działalności na każdym polu. I zywię nadzieję, ze odwiedzicie Australię. Życzę spełnienia wszystkich planów i zamiarów. Lech.
Lechu jesteś oczywiście jak zwykle niezawodny i pamiętałeś o życzeniach, za które bardzo serdecznie Ci dziękujemy.
Mam jeszcze pytanie do Ciebie skąd wziąłeś śnieg w Australii o tej porze roku (widziałam w Twoim wigilijnym wpisie na blogu)? I czy dasz głowę, że tak właśnie wyglądały stół i ławka w naszym lesie właśnie w ten dzień, ale nie było nam dane tam posiedzieć, bo nagle przyszła odwilż i wszystko się stopiło 🙁