Za oknem mało zimowo jakoś, ale nie ma co się oszukiwać, zima w kalendarzu wkrótce, czy tego chcemy czy nie. Dlatego Darek jest już do zimy przygotowany sprzętowo (serwis na szczęście zdążył, pomimo niewielkiego opóźnienia z przyczyn, jak to tłumaczył, niezależnych bo czekał na części). I bynajmniej nie chodzi tu o serwis narciarski (choć i o tym wypadałoby już z wyprzedzeniem pomyśleć), tylko o serwis rowerowy. Sezon na jazdę rowerem niektórzy już dawno zamknęli, a Darek dopiero go otworzył. To znaczy w ogóle go nie zamykał, tylko przesiada się na nowy sprzęt. Po pierwsze trzeba być przygotowanym na otaczające ciemności, bo dzień zauważalnie stał się krótszy niż latem. Można jednak sobie poradzić używając solidnego oświetlenia rowerowego. I nie chodzi tu o migające lampki choinkowe do oświetlania siebie na rowerze, tylko o lampę do oświetlania także drogi przed sobą.
Z bateriami do lampek na zimnie różnie bywa zatem żeby nie być batmanem rowerowym, dobrym rozwiązaniem jest zapewnienie stałego dopływu prądu generowanego przez schowaną w przedniej piaście prądnicę.
Najsprytniejszym jednak posunięciem było umieszczenie przerzutek w piaście tylnej. Takie rozwiązanie powinno sprawdzić się bardziej w czasie chlapy, jazdy w błocie pośniegowym, czy na jezdniach posypywanych zimą obficie solą.
Przerzutka jest co prawda 7-biegowa, a nie tak jak w rowerach Veturilo 3-biegowa, co na Mazowszu wydaje się być wersją wystarczającą, ale akurat innych nie było, zatem jest większe pole do popisu. Trochę obraz pełnej zabudowy mechanizmu przerzutki psuje umieszczony na zewnątrz napinacz łańcucha, ale nie jest to koniec świata i zawsze łatwiej jest oczyścić tylko jego małe kółko plus tarczę przednią (też nową), niż cały mechanizm przerzutki.
Manetka do zmiany biegów nie jest zbyt duża, ale jeden z gripów musiał zostać nieco skrócony. Nie ujmuje to jednak elegancji prostej kierownicy.
I to w zasadzie koniec przeróbek starego mtb-owca z chromowo-molibdenową ramą (teraz już takich chyba nie produkują). Teraz czas na prezentację całości gdzie można zauważyć element typowy dla roweru miejskiego – bagażnik, który będzie wykorzystywany raczej do przyczepiania sakwy niż do innych celów. W końcu to rower transportowy w wersji na zimę. I jak Wam się podoba? Bo Darkowi bardzo.
Jutro inauguracja starego-nowego roweru. I pomyśleć, że ten rower ma długą i bogatą historię: najpierw służył jako rower do okazjonalnych przejażdżek w terenie różnym (wtedy sztywny widelec został wymieniony na amortyzowany), miał też epizod w postaci roweru treningowego do HIM, a więc był eksploatowany podczas długich jazd na szosie. Wreszcie po sezonie rdzewienia doczekał się rekonstrukcji i przystosowania jako model na zimę.