Mamy przedłużającą się przerwę technologiczno-remontową i przejściowo pomieszkujemy sobie na Starym Mokotowie. Dzięki temu doceniamy uroki mieszkania w mieście. W porównaniu z Gocławiem, typowym osiedlem sypialnią, tutaj jest miasto: lokalne sklepiki, kawiarenki, sympatyczne knajpki, parki i inne miłe dla oka miejsca. Poza tym łatwo się dostać w inne miejsca bo stacja metra jest kilka kroków od domu i nie ma potrzeby jeżdżenia samochodem. Jest tu też zdecydowanie więcej zieleni, bo rośnie dużo więcej starych drzew, które dają przyjemny chłód w upalne dni. Przez to wszystko mieszka się tu bardzo wygodnie i przyjemnie.
Brakuje nam tylko miejsc do biegania, bo pobliskie Pola Mokotowskie są dla nas nieco za małe. Próbowaliśmy jeszcze w parku przy pomniku Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, ale tam też pętla biegowa nie była za duża. Przyjemne są też pobliskie spokojne uliczki, ale to nie to samo co nasza Maryśka. Odwiedziliśmy też Górkę Szczęśliwicką spotykając się przy okazji z ochockimi biegającymi koleżankami, z którymi dawno się nie widzieliśmy: Agasią, Bożenką i Anią.
W ramach niedzielnego wypadu za miasto odwiedziliśmy na rowerach jeziorko w Habdzinie gdzie zatrzymaliśmy się na drugie śniadanie w „Składzie towarów” na łososia ze szparagami i sałatką z jarmużu i lody szczawiowe.
Inną czerwcową niedzielę spędziliśmy w Garwolinie na V edycji biegu Avon. Oprócz równego biegania z zegarkiem i balonikami jako pacemakerka na 55′ przywieźliśmy zapas kosmetyków, które były w pakietach startowych i jako nagrody dla biegaczek. Wystarczy na rok do kolejnego garwolińskiego biegu.