Zaczął się lipiec, a my wciąż sobie siedzimy wakacyjnie i beztrosko na Mokotowie i wcale się nam nie śpieszy wracać na Gocław. Bardzo jest nam tu dobrze, zwłaszcza, że tam trwa Armageddon remontowy. Etap pierwszy, czyli remont podłogi i ścian w kuchni zakończony. Etap kolejny to puste pomieszczenia przygotowane do zerwania podłóg na pozostałej powierzchni. Jak mówi nasz dentysta, remont to okropna sprawa. Dlatego o dalszych etapach wolimy nie myśleć.
Dobrze, że mamy chociaż zastępczy dach nad głową i możemy w spokoju i z dala od bałaganu i kurzu snuć plany urządzania naszego mieszkania od nowa. Czyli jednym słowem zmiany, zmiany. I tak oto po raz kolejny okazało się, że jedna drobna wymiana czegoś tam, wywołuje lawinę kolejnych zmian, czasem zupełnie nie planowanych wcześniej.

Już raz to przerabialiśmy. Kilka lat temu chcieliśmy tylko zamontować w kuchni zmywarkę, a skończyło się na całkowitej przebudowie szafek w kuchni i totalnej rewolucji w jej wyposażeniu. Teraz planowaliśmy początkowo tylko wymianę glazury i terakoty w kuchni, która już swoje lata świetności miała dawno za sobą, a skończyło się na śmiałych decyzjach o wymianie podłogi w całym mieszkaniu. Jak to się mówi, zróbmy to przy jednym bałaganie. Tylko, że pociągnęło to za sobą cały szereg innych prac, które powodują, nazwijmy to łagodnie, stan pewnej takiej niepewności finansowej. Czyli dentysta miał rację: remont to okropna sprawa. Pewnie miał na myśli także stan kieszeni, do której chowa portfel. Wcale mu się nie dziwię.
Mi to trochę przypomina wydatki związane z wkręcaniem się w triathlon: najpierw były tylko buty biegowe, a potem doszły karnety na basen, kupno szosówek, do tego kaski, bloki, buty rowerowe, potem pianka do pływania, kolejne odlotowe okularki, opaski kompresyjne, treningowe obozy wyjazdowe, opłaty startowe w zawodach w Polsce, za granicą, itd., itd.  Jeszcze chwila i dalibyśmy się zwariować na aerobidony i pełne koła.

Ale, żeby nie było tak zupełnie ponuro, to jeszcze taki mały akcent rowerowy. Duży rower i mały rowerek 🙂

2 komentarze

  1. Ten rowerek na długim kijku to podpatrzony przy rowerowym stojaku na ulicy. Widok maluchów przebierających nóżkami na rowerkach biegowych wprowadza mnie w zachwyt. Też uważam to za wspaniały sposób wprowadzania dzieci w rowerowy świat 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *