dzień 12 – kawa na ryneczku, a wieczorem gramy w golfa
Powietrze znów było przejrzyste i co najważniejsze nie tak wilgotne jak wczoraj. Rowerki wyglądały na wypoczęte. Ja zerwałam się rano i od razu pobiegłam nad brzeg jeziora. Słońce wyszło zza chmur i dzień zapowiadał się znakomicie. Potem szybko na stację po kawę i bułeczki na śniadanie. Idealne miejsce. Aż nie chce się …