Nasze bieganie się rozwija i przybywa nam motywacji im więcej zieleni w parku i im więcej kwitnących kwiatów. Wczoraj po latach biegaliśmy „kilometrówki”. Ależ to było wyzwanie. Już po pierwszych 500 m nogi się plątały, a oddech był na granicy wyplucia płuc. Nie poddając się jednak, ale rzężąc okropnie i na miękkich nogach jakoś dobiegliśmy do końca, by po 3 minutach uspokajania oddechu rozpocząć kolejną walkę. Wytrwaliśmy na czterech powtórzeniach, choć z myślą, że jeśli jeszcze raz mielibyśmy doprowadzić serce do wyjścia poza skalę wykresu to nie byłoby to wcale przyjemne.

Żeby nie było nudno przeplatamy bieganie, pływaniem. Pływalnia Szuwarek jest blisko i nie ma tłoku na torach. Można sobie przypomnieć ułożenie ciała w wodzie i próbować pływania różnymi stylami.
Gdy chcemy pobiegać to korzystamy ze swoich stałych tras: najbliżej jest wyskoczyć nad jeziorko Balaton, które widać z okna domu, ale jeziorko jest małe i trzeba się nakręcić wokół niego aby wyszedł jakiś sensowny dystans. Dlatego już o wiele lepiej jest pobiec do Parku Skaryszewskiego. Ostatnio jakoś regularnie uczestniczymy w sobotnich biegach w ramach parkrun, który odkryliśmy tak późno chociaż w parku biegamy już tyle lat. Ta przepołowiona fasolka to właśnie trasa 5 km biegu – start co sobotę o 9:00.
Najbardziej jednak lubimy biegać w lesie – najbliższy jest w Marysinie Wawerskim. W czasie ostatniej majówki spotkaliśmy tam na jednym treningu dwoje biegających znajomych. Fajnie jest na długim wybieganiu zagadać z kimś, czas płynie szybciej i nie czuje się przebiegniętych kilometrów.

Ach gdyby wiosna mogła trwać i trwać. Ale mogłaby być w tym roku nieco cieplejsza, te zimne wiatry i deszcze jakoś nie chcą ustąpić. W maju zaczyna się kolejna edycja ECC, więc warto trochę więcej pojeździć rowerem, oczywiście w celach transportowych, czyli zgodnie z ekologicznym założeniem rywalizacji – rower zamiast samochodu i komunikacji miejskiej.

—–

Już jednego dnia jadąc tylko do pracy i z powrotem (ja 25 km, Darek 17 km) zaoszczędzamy we dwójkę ponad 14 Euro. Czyli po miesiącu regularnego dojeżdżania rowerem tylko do i z pracy, wrzucamy do skarbonki 280 Euro.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *