Miało być mono i szybko, a było jak zwykle przyjemnie i komfortowo
Szybkie przygotowania do półmaratonu jesiennego, bo wiosennego nie było. „Covid destroyed” to hasło aktualne przez ostatnie miesiące pandemiczne. Odwołane zawody w marcu 2022 i przeniesione na wrzesień. Nie było możliwości zwrotu już zapłaconej opłaty startowej, więc przygotowaliśmy się na miarę naszych możliwości i polecieliśmy do Hagi. Ważnym akcentem wycieczki był oczywiście start w NN CPC Loop Den Haag, który obchodził swoją 46 edycję. Nawet zakupiłam sobie z tej okazji koszulkę biegową, w której wystartowałam 🙂
Aby przyjemnie spędzić czas w Holandii wyszukaliśmy apartament blisko startu/mety oraz parku co było dobrym pomysłem, bo pogoda sprzyjała spacerom. Odwiedziliśmy też muzeum z obrazami najbardziej znanych niderlandzkich malarzy i spotkaliśmy się z Angelą i Adamem. Pierwszy raz widzieliśmy też Sherlocka, który jest wyjątkowo miłym i grzecznym pieskiem. To chyba wynik uczęszczania do psiego przedszkolaka potem szkoły oraz dobrej relacji z „rodzicami”. W każdym razie Sherlock jest ciekawy, skory do zabawy, ale dobrze ułożony i wykonuje wszystkie polecenia.
W półmaratonie mieliśmy całkiem niezłe czasy, choć po biegu już czuliśmy się niezbyt dobrze. Początkowo przypisywałam to na karb zmęczenia po biegu i wychłodzenia podczas powrotu z mety (nie mieliśmy ubrań na zmianę). W nocy jednak pojawiły się dreszcze i rano już czułam, że nie jestem zdrowa. Bez termometru trudno było dokładnie ocenić czy mam gorączkę, ale dołączył ból gardła i ogólne rozbicie. Podróż do domu już w maseczce, bo lepiej być zabezpieczonym (pani obok z ogromnym katarem) i nie narażać innych współpasażerów (może jednak jakiś wirus się czai). Pobiegowe infekcje gdy organizm jest osłabiony wysiłkiem to nic nowego, ale żeby tak od razu po biegu? No cóż, może jednak złapałam tego covid-a w samolocie gdy lecieliśmy do Holandii. W domu test pokazał, że jednak to jest to. Potem te same objawy miał Darek. Mieliśmy więc oboje dwa tygodnie siedzenia w domu i ograniczone możliwości robienia czegokolwiek. Gdy pandemia przygasała i w zasadzie wszyscy zapomnieli, nam się udało zachorować. Co prawda mieliśmy mniej zjadliwą wersję (omikron czy jakoś mu tam), ale jednak. Tym sposobem wzmocniliśmy swoją odporność poszczepienną dodatkowymi przeciwciałami przeciwko subwariantowi przywleczonemu z obszaru holenderskiego.
I tak oto wirusowa pandemia przyćmiła nasz biegowy występ w Holandii. A miało być tak pięknie. Za to pozostają inne wspomnienia tego krótkiego wyjazdu.
Częściowe roztrenowanie
Wrzesień jest doskonałym miesiącem na rozpoczynanie czegoś nowego. Zaczyna się rok szkolny i rodzice zapisują dzieci na różne zajęcia dodatkowe. Otworzył się wreszcie osiedlowy Terminal Kultury Gocław i oferuje różne możliwości. Jak nie korzystać gdy tak blisko będzie tyle ciekawego się działo. Zapisuję się na zajęcia grupowe Yogi Vinyasa. Na początek dwa razy w tygodniu. Zobaczę jak mi się będzie ćwiczyć i czy to jest w ogóle dla mnie. Sprzęt już jest, teraz odo dzieła. Oddychanie, asany, medytacja, rozciąganie wiecznie pospinanych mięśni, czas dla mnie.