Są różne sposoby spędzania tego święta i wolnego dnia. My wybraliśmy sposób na sportowo. Darek trochę mniej się wysilił bo tylko przyjechał ze mną na miejsce startu rowerem, a potem kibicował uczestnikom Biegu Niepodległości. Ja miałam za zadanie przebiec cały dystans 10 km biegu głównego w dobrym tempie, ale tak aby się nie zmęczyć. Mieliśmy potem jeszcze wrócić do domu rowerami.
Okazało się, że dojazd rowerem w obie strony był bardzo dobrym pomysłem. Po pierwsze przed biegiem ja miałam wspaniałą rozgrzewkę, a po biegu doskonały masaż dla zmęczonych biegiem mięśni nóg. Poza tym ominęliśmy wszystkie zamknięte dla ruchu ulice z powodu różnych dzisiejszych imprez okolicznościowych i spontanicznych „marszy niepodległości”. Dobrze, że wybraliśmy imprezę sportową to i trochę historii i zdrowej rywalizacji nas nie ominęło. Dobrze też, że szybko opuściliśmy Śródmieście i nie „świętowaliśmy” potem w tym innym tłumie, który inaczej niż europejskie cywilizowane miasta rozumie święto odzyskania niepodległości.
Tutaj jeszcze czekamy przed startem. Organizator jak co roku prosił aby biegacze ustawiali się po dwóch stronach ulicy w ten sposób, aby po jednej stronie byli w czerwonych, a po drugiej w białych koszulkach. Fajny pomysł z tą biegnącą flagą biało-czerwoną; szczególnie na podbiegu na wiadukcie widać jak super to wygląda.
Przed biegiem ustaliłam taktykę biegu z trenerem (zapamiętałam dobrze powtórzone przed startem: „pamiętaj Renia, nie biegnij za szybko, bo potem będzie cię bolała głowa” i „możesz przyspieszyć w końcówce”).
Do 27. Biegu Niepodległości zapisało się 15 tysięcy biegaczy. Start był rozłożony w czasie dla rożnych stref startowych w zależności od stopnia zaawansowania i tempa biegu. Ja ustawiłam się obok biegnących na 55 minut. Okazało się jednak, że tempo pacemakera na 55′ było dla mnie niekomfortowe i dlatego … przyspieszyłam. Co prawda niezgodnie ze wskazówką trenera, bo po 2 km biegu, ale ponieważ lubię biegać równym tempem to wytrzymałam do końca i już nie zwolniłam. Na metę wpadłam nawet specjalnie niezmęczona z czasem 52:35 (co dało mi 14 m-ce w kat. wiek. na 131 pań i w open 724 pozycję na 4001 biegnących kobiet), czyli jeszcze jest całkiem dobrze 🙂
Za to ten zawodnik, który w ogóle nie wygląda na zmęczonego, a na pewno na zadowolonego ma się czym pochwalić bo był drugi na mecie (z czasem 30:29). Długo odpowiadał na pytania reportera bieganie.pl i wywiad z nim ukaże się wkrótce na portalu.