Znacie to uczucie kiedy nie chce się wyjść na trening. Wtedy dobre są wszystkie wymówki: za zimno, za gorąco, właśnie zaczyna padać, albo z serii: jestem wypruty po dzisiejszym/wczorajszym dniu, etc.
Wtedy warto mieć w zanadrzu wypróbowane motywatory. Na mnie działają dwa sposoby. Pierwszy to oczywiście wrodzony talent Darka do namówienia mnie na bieganie, rower, inne aktywności. Drugi jest pewnie typowo kobiecy: nowe biegowe fatałaszki. Choć słyszałam, że panowie, zwłaszcza ci gadżeciarze wyjdą chętnie na trening po to żeby przetestować gps-a w zegarku biegowym, albo pomiar mocy na rowerze.
Wiosennie zrobiło się nie tylko pod względem temperaturowym, wreszcie można chodzić bez czapki i rękawiczek, ale też i na bieganie można ubrać się zdecydowanie lżej. Pora więc na przejrzenie szafy i ewentualną wymianę butów, bo te zużywają się w przypadku biegania najszybciej. Ostatnio co prawda już nie liczę tak skrupulatnie przebiegniętych kilometrów, ale i tak wiem kiedy dotychczasowa para butów powinna iść na emeryturę.
Dobre buty biegowe nie są tanie, ale jak się dobrze poszuka to można znaleźć coś ciekawego i odpowiadającego naszym wymaganiom za zupełnie przystępną cenę. Ja zdecydowałam się na powrót do marki asics i wybrałam tym razem model Gel-3030:
Darek zmienił swoje dotychczasowe buty na może niezbyt topowy, ale za to sprawdzony model GT-2160 asics’a. Niestety były tylko w jednym kolorze: czarnym. Trudno, najważniejsze żeby były wygodne i można było w nich wybiegać jakąś życiówkę.
A, zapomniałabym o nowych ciuszkach. Ale to może w następnej odsłonie. Na razie lecimy wypróbować nowe buty 🙂