Przemierzenie trasy z Glinojecka do Działdowa może być dla jednych zwykłym naciskaniem pedału gazu, sprzęgła i hamulca i trochę kręcenia kierownicą, ewentualnie gałkami od radia i jeśli ktoś jeszcze ma to gapieniem się na gps-a. Dla nas było to kręcenie korbą, czasem mocniejsze naciskanie na pedały, wpinanie i wypinanie spd-ów, zmienianie biegów przerzutki i rozglądanie się wokół. Samo patrzenie to jednak nie wszystko, bo jeszcze było słuchanie ptaków i innych ciekawych dźwięków, a także wąchanie zapachów rozmaitych źródeł: a to kwitnących drzew, rzepaku na polu i licznych po drodze ferm drobiu.
Jadąc samochodem nie obserowalibyśmy tak dokładnie ani polującego jastrzębia, czy kota, ani nie zobaczylibyśmy przelatujacego kluczy gęsi, czy przebiegającej przez las sarny. Na pewno nie zatrzymywalibyśmy się przy prawie każdym mostku aby popatrzeć na leniwie płynącą rzeczkę. Ba, nie moglibyśmy słuchać kląskajacych słowików, które dziś nam towarzyszyły po drodze. Atrakcji co nie miara.
Krótka przerwa w sklepie gdzie zatrzymaliśmy się na mały popas. My przed sklepem posilamy się w przyjemnym ogródku, a w sklepie dwie panie plotkują. Wychodzą i jedna pyta drugiej:
– Jesteś z buta?
Ale nie czeka na odpowiedź bo widzi, że koleżanka wsiada na rower.
– O, masz nową szpulkę?
Koleżanka odpowiada:
– Nie, pożyczyłam od teścia.
I obie odjeżdżają z zakupami na rowerach, tzn. … szpulkach ;))
My też wsiadamy na nasze szpulki i kręcimy dalej. Do Mławy już tylko 10 km. Trochę się kręcimy po mieście, wpadamy na kawę do cukierni, a potem jeszcze zaglądamy do parku.
W tym czasie niebo pociemniało z jednej strony, więc zbieramy się w dalszą drogę. Dobrze byłoby dotrzeć na nocleg przed deszczem.
Wybieramy mniej ruchliwą szosę, wynagrodzeni jesteśmy ciszą i pięknymi widokami. Zauroczeni nie martwimy się nawet odgłosami burzy. Gdy przejeżdżamy przez kolejne wsie widać mokry aslalt i całkiem pokaźne kałuże. Musiało solidnie padać.
Polną drogą docieramy do Malinowa gdzie witają nas koniki. Tutaj kończymy dzisiejszy krótki etap żeby zebrać siły na jutrzejszy dużo dłuższy i obfitujący nie tylko w atrakcje architektury, ale i zapowiadane ulewy.