Ten sezon zimowy nie był dla nas zbyt intensywny. Na początek pojechaliśmy w Beskid Sądecki pochodzić po okolicy wsi Jaworki. Na początek w ciszy i spokoju mogliśmy delektować się przejściem Wąwozem Homole. Trafiliśmy na ciekawe warunki pogodowe, co uczyniło część wycieczek niezwykle urozmaiconymi. A to szron tworzył ciekawą oprawę, ale był także deszcz i lekki opad śniegu, ale też pojawiało się słońce. Mogliśmy wówczas zobaczyć wyłaniające się z oddali zarysy Tatr. Przeszliśmy przez Pieniński Park Narodowy i spotkaliśmy tylko jedną parę idącą szlakiem. Reszta ścieżek zupełnie pusta i można cieszyć się widokami w ciszy. Na zakończenie zrobiliśmy zapas wód uzdrowiskowych w Szczawnicy Zdroju. Kuracjuszy też nie było, podobnie jak turystów na trasach, w schronisku i na osiedlach apartamentów na wynajem. Grudzień w okresie przedświątecznym to najlepsza pora na takie wypady gdy marzysz o odpoczynku bez tłumów narciarzy, pisku dzieci i kolejek na szlaku.
Odwiedziliśmy też tej zimy naszych sąsiadów na Czechach, gdzie mają świetnie przygotowane trasy biegowe w Desnej. Tylko musi być dobry śnieg. A podczas naszego krótkiego wypadu najpierw lało, potem trochę popadało białym świństwem, ale to już nie uratowało za bardzo sytuacji. Ale trochę na nartach pośmigaliśmy. Może w następną zimę uda się więcej. Ten sezon w połowie marca raczej można uznać na zakończony.