Po wczorajszym deszczu liczyliśmy na kolejne okazy roślinnej wegetacji, które tylko czekają na każdą kroplę deszczu.
Poranek zapowiadał pochmurny i dość chłodny dzień. Nadwiślański Wał Zawadowski pusty o tej porze dnia, za to towarzyszyło nam ptasie radio. Trasa znajoma z ostatnich biegowych maratońskich przygotowań, zatem ten fragment wycieczki minął nam szybko.
A to już Okrzeszyn, skąd blisko na Kabaty.
Las Kabacki powitał nas soczystą zielenią i biegaczami.
Wypatruję w ściółce leśnych kwiatków, ale wszędzie tylko białe główki kwitnącego tu powszechnie szczawiku zajęczego i kilka stanowisk fiołka leśnego. Ubogo jak na taki duży las.
Przy Trasie Siekierkowskiej oaza, w której do pełni szczęścia brakuje tylko ciszy, bo ekrany nie są tu zbyt dźwiękoszczelne i szum aut z pobliskiej trasy szybkiego ruchu, zagłusza brzęczenie pszczół. Ale i tak jest przyjemnie.
Oprócz łąki z kwitnącym cudnie mniszkiem lekarskim, na koniec wycieczki trafia się skłonny do pozowania okaz ptactwa wodnego 🙂