02.09 wt. Zutphen – Zeist

Z płaskiego fragmentu przygranicznej części Holandii wjechaliśmy na lekko pagórkowaty teren parku narodowego gdzie zobaczyliśmy wrzosowiska. Czyli nie cała Holandia jest płaska.

Ta betonowa ścieżka przez środek wrzosowiska możne budzić mieszane uczucia, ale takie miejsca jak te stają się dostępne dla wszystkich, nawet dla niepełnosprawnych i starszych ludzi na rowerach miejskich czy kolarzy na szosówkach. Nie widziałam w Holandii ani jednego roweru mtb. Nie są im potrzebne, skoro nawet w lesie są takie drogi.

Oczywiście nadal zachwycały nas ogromne ilości rowerów na parkingach przy dworcach, czy pozostawione na ulicach. Ciekawe jak oni w tym gąszczu rowerowym odnajdują swój rower?

A może to jest sposób na odróżnienie się od innych?

Pan w hotelu nie mógł wyjść z podziwu, że przejechaliśmy tyle kilometrów na rowerach bez wspomagania elektrycznego, które tutaj jest dość powszechne. Zwykłe rowery służą tylko do jazdy po mieście w celach transportowych na krótkich dystansach. Zresztą tutaj wszędzie jest blisko, zatem rowerem też się długo nie jedzie. O Holandii mówi się, że jeśli jedziesz samochodem dłużej niż dwie godziny to znaczy, że na pewno się zgubiłeś.

Widzieliśmy bardzo dziwne rowery, rowery z różnymi rodzajami koszyków, koszy, specjalnych wózków do przewozu dzieci czy większych zakupów, czy przeróżnymi rodzajami bagażników. Na rowerach jeżdżą listonosze, patrole policyjne, matki z dziećmi, nierzadko dwójką: jedno z przodu osłonięte specjalną szybą jak na motorach, a drugie w siedzisku na bagażniku z tyłu. Kobiety jeżdżą w butach na obcasach i w sukienkach lub spódnicach. Nikt nie używa kasków.

  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *