Jest życiówka, czyli jak to się teraz mówi Personal Best. Co prawda nie z gry w kule, ani z biegania, ale tym razem z pływania. Na ostatnich zajęciach był sprawdzian na 400 m kraulem. Nowy najszybszy czas, choćby tylko na sprawdzianie, a nie na zawodach, to zawsze powód do zadowolenia. Ja się cieszę, energia mnie rozpiera i czuję się zmotywowana do dalszej pracy. Darek nie był zachwycony ze swojego wyniku, bo to chyba nie był jego dzień (pomylił się w liczeniu basenów i stracił przez to dodatkowe kilka sekund). Trzeba jednak na to spojrzeć inaczej: styl w jakim pływa, czyli eleganckie nawroty koziołkowe (też bym chciała takie robić) i długi krok pływacki to powód do dumy. Jak się do tego doda prędkość, nowy rekord padnie szybciej niż na kolejnym sprawdzianie.
Jak mowa o PB, to teraz pracujemy nad nowym rekordem w pompowaniu razem z innymi uczestnikami obozu pomkowego. Dla Darka to oczywiście bułka z masłem. Dla mnie zaś pompki zawsze były piętą Achillesową. Rozpoczęłam zatem od pompek w wersji damskiej (na kolanach), ale od dziś zaczęłam pompki męskie, czyli w podparciu na stopach. Trudne, ale wykonalne. Najważniejsze to zacząć od małej ilości (po 3-4 w serii) i systematycznie zwiększać.
Mam nadzieję, że wytrwam dłużej niż ostatnio.