Wiem, że niektórzy zaczęli już przygotowania treningowe, a nawet startują (Zimowe MP Masters). U nas jednak wciąż trwa przerwa od intensywnych aktywności o wymiarze sportowym. Nie oznacza to, że nic kompletnie nie robimy. Pływamy, ćwiczymy na sali i w domu (kto próbował ten wie, że dobry fitnes też potrafi dać nieźle w kość), czasem jakiś dłuższy spacer, czasem rower i to tyle. Zero biegania, bo ścięgna muszą się zregenerować. Nie ma roweru szosowego, bo trochę już za chłodno w stopy i dłonie, a trenażer w naprawie.
Za to doskonale wychodzą nam… różności z pieca. Wczoraj były muffiny z jabłkami (niestety już zjedzone).
I żeby nie trzeba było wertować stron i gazet, przepis na 12 sztuk:
2 szklanki (300 g) mąki pszennej, 1 łyżeczka proszku do pieczenia, 2 łyżeczki cynamonu, szczypta soli, 3/4 szklanki (150 g) brązowego cukru, 2 jabłka, 150 ml oleju, 2 jajka, 3/4 szklanki maślanki.
Jabłka pokroić w dużą kostkę i dodać 2 łyżki cukru i 1 łyżeczkę cynamonu. Mąkę, resztę cynamonu, proszek do pieczenia i sól wymieszać. Dodać cukier, ubite jajka, olej, maślankę i na końcu pokrojone jabłka. Połączyć wszystkie składniki bez zbędnego długiego mieszania (im krócej mieszamy tym muffiny będą delikatniejsze). Masę wkładać do foremek na muffiny i piec w 180 st. (piekarnik z termoobiegiem) lub 200 st. (zwykły piec) przez 25-30 min.
Szybko i łatwo. Zamiast jabłek można dodać żurawiny.