Odwiedzamy park Kaukenhof, najsłynniejszy park gdzie można podziwiać tulipany, ale nie tylko.
Obrazy mówią same za siebie, zatem pozostawiam czytelników w świecie natury i tego co zrobił z nią człowiek zainspirowany jej pięknem.
Wcale nie dziwię się Holendrom, że rzucali rzemiosło, sprzedawali warsztaty i cały swój majątek poświęcali na zakup cebulek tulipanów. Ludzie od zawsze zachwycali się kwiatami, ale nikt tak nie rozsławił tulipanów i nie wyhodował tylu ich odmian co Holendrzy.
Na chwilę przenosimy się do pawilonu z wystawą storczyków. Choć łatwo powiedzieć na chwilę, bo każdy kwiat zachwyca swoją formą, kształtem i kolorem. Coś czuję, że spędzimy tam kolejną godzinę.
Wracamy do tulipanów na otwartej przestrzeni. Kolejne grządki nie mają końca, podobnie jak pomysłowość tych co je sadzili, hodowali i aranżowali ogród.
Udziela się wokół prawdziwa tulipomania. Gdzie nie spojrzę widzę tulipany.
Kolejny pawilon to wystawa lilii, hiacyntów i innych kwiatów cebulowych. Lilie urzekają swoimi wielkimi kwiatami i charakterystycznym zapachem tuż po wejściu do wnętrza ogromnej szklanej hali.
Oprócz samej urody kwiatów, zachwyca również sposób ich prezentacji, doprecyzowany do najmniejszych szczegółów, tak aby jak najpełniej cieszyć oczy odwiedzających.
Ciąg dalszy zdawałoby się nie kończącego się parku, ale w końcu to największy park tulipanów na całym świecie.
Jeśli nie ma się dosyć tulipanów, to przy wyjściu można zabrać ze sobą pamiątkowego, wiecznie żywego tulipana w swoim ulubionym kolorze.
Taki własnie jest Keukenhof. Jeśli chcemy go zobaczyć to trzeba to zrobić wiosną. Nam się udało w ostatnim momencie, uniknęliśmy też czekania w gigantycznej kolejce. Warto mieć kupione wcześniej bilety przez internet, włączając bilety parkingowe, jeśli przyjeżdża się samochodem. Dla miłośników kwiatów, przydomowych ogródków, czy po prostu ludzi wyczulonych na piękno, ten zadbany park jest ucztą dla oczu i duszy oraz prawdziwą inspiracją do utworzenia własnego świata tulipanów.