Niestety pierwsza partia pierniczków jakoś szybko i niepostrzeżenie się zmniejszyła aż wreszcie prawie zupełnie się zdematerializowała. Nie było rady, trzeba było dopiekać kolejne. Na szczęście „zwierząt” nikt nie jadł i jakoś dotrwały do momentu ich upiększania.
Z resztek, które zostały po uszyciu etui, zrobiłam jeszcze pokrowiec na telefon. Wykonanie było równie proste i niezbyt pracochłonne.
Jakoś szkoda mi było wyrzucić pozostałych ścinek filcu, zatem postanowiłam wykorzystać je użytecznie i w ten sposób powstał jeszcze malutki miś, którym został obdarowany Darek, a właściwie jego klucze.
Po wielogodzinnym rodzinnym biesiadowaniu oraz po wysokokalorycznych świątecznych potrawach nic tak dobrze nie robi jak bieganie.
Las przywitał nas dziś wyjątkowo ładną zimową scenerią. Wygląda na to, że zima wreszcie jest, choć poprzedziło ją kilka dni nieustającego deszczu i silnego wiatru, który połamał nie jeden parasol.
Warstwa śniegu nie była imponująca, ale widzieliśmy jeden ślad biegówek w lesie. Ktoś nie wytrzymał czekania na śnieg? A może koniecznie chciał wypróbować prezent od Św. Mikołaja?