Każda dama marzy o sukience, a szczególnie o tej koktajlowej, eleganckiej i nie tak zobowiązującej jak wieczorowa. Tego, że dodaje każdej sylwetce wdzięku i jest atrybutem kobiecości nie trzeba dodawać. Jednak aby w pełni cieszyć się suknią koktajlową wypada zadbać o właściwą sylwetkę. Co zrobić jeśli po zimie wpadł nam w biodra lub talię nadmiarowy kilogram. Suknia wtedy marszczy się i nie układa jak potrzeba. Jest jednak na to rada. Dni coraz dłuższe zatem zawsze da się wygospodarować choćby te 30 minut na to aby podnieść tętno powyżej 130. Wystarczy trochę poskakać na rozgrzewkę i pobiegać choćby i po ulicach miasta:
Po zimowej stagnacji zawsze jakaś okazja się trafi, bo imprez biegowych teraz w bród. Gdzie się człowiek nie obejrzy, to albo jakiś półmaraton, albo bieg na 5 czy 10 km po parku, czy lesie.
Dla podniesienia metabolizmu i wygładzenia tu i tam, dokładamy jeszcze dietę koktajlową i waga jedzie w dół aż miło. No to zaczynamy, żeby się wbić bez trudu w sukienkę koktajlową, co to na razie wisi na wieszaku i czeka na cieplejsze dni.
Na pierwszy ogień poszły pomarańcze z mango – pychota nie z tej ziemi:
Potem nasz stary przepis, czyli melon ze świeżymi liśćmi szpinaku – bardzo udane połączenie smakowe i piękny kolor:
Szybka kolacja w postaci koktajlu na bazie jogurtu naturalego, do którego dodajemy garść wiśni (ja dałam mrożone):
Potem sięgnęłam do bardziej skomplikowanych przepisów i próbowałam czegoś takiego (ilości na 1 porcję):
– łyżka otrębów (akurat miałam w domu żytnie),
– natka pietruszki (jakieś 3/4 pęczka),
– sok z połowy cytryny,
– jedno kiwi (oryginalnie miało być dojrzałe awokado, ale były tylko same niedojrzałe, więc zastąpiłam innym owocem),
– szklanka kefiru.
Wyszło kwaśne w smaku, ale ciekawe.