Zimę jak do tej pory mamy łagodną. Mizerne opady śniegu nie pozwalają na odkurzenie nart biegowych, zatem biegamy po okolicznych mazowieckich lasach nożnie. Dziś obiegaliśmy szmat lasu: z Międzylesia do Karczmy Wiązowskiej przy dk 17 i z powrotem. Przy okazji powspominaliśmy jak to latem jeździliśmy 17-tką na szosówkach, a potem w ramach zakładki biegliśmy niebieskim szlakiem.
Po drodze minęliśmy kilka podmokłych fragmentów, gdzie przeważa roślinność bagienna. Tam znowu przypomniało mi się jak kiedyś latem nie można było się zatrzymać na zrobienie zdjęcia uroczego jeziorka, z uwagi na chmary komarów. Dziś komarów nie uświadczyliśmy i mogliśmy zatrzymywać się do woli. Ale naszym celem było bieganie, zatem fotek mamy tyle co na palach u jednej ręki, za to kilometrów przemierzyliśmy więcej niż palców u moich obu rąk.
Po powrocie do domu na deser był koktajl truskawka + mango. Pycha.
I nie musimy brać leków po posiłku (np. na obniżenie ciśnienia tętniczego czy poziomu glukozy we krwi – są w normie!). Czyli bieganie jest dobre na wszystko.