Ponieważ nie mamy ostatnio żadnej spinki z powodu zaplanowanych treningów rowerowych to mamy więcej wolnego czasu. Cieszę się zwłaszcza, że nie musimy realizować jazd po 100 km bo te byłyby trudne z powodu ostatnich niesprzyjających warunków pogodowych. Jest wiosna więc deszcze muszą padać i nie mam nic przeciwko temu, ale jazda rowerem gdy leje się na głowę, chlapie od spodu i do tego wiatr jest z tych z rodzaju wiejących w jednym kierunku czyli „wmordewind”, nie należy do najprzyjemniejszych. I niech mi nikt nie wmawia, że jazda rowerem w deszczu jest fajna. Może tylko gdy się jedzie kawałeczek po mieście z parasolem w ręku. Ale i tak piach z nieposprzątanych ścieżek rowerowych skrzypi w zębach i oblepia zębatkę. Nie wiecie może do kogo trzeba napisać żeby wreszcie ścieżki rowerowe (pomijając ich marną jakość) zostały oczyszczone z zimowego sypania piachem i szkła? No przecież szkoda jeździć takim rowerem po zaniedbanych miejscach jakimi są niektóre ścieżki z nazwy dla rowerów.

To już wolę błotne kąpiele podczas biegania po podmokłych lasach. Po takim bieganiu opłukuję buty z pierwszej warstwy, albo suszę je wkładając gazety do środka, a potem błoto samo odpada przy kolejnym bieganiu. A jak już jest kilka takich kolejnych, to w końcu wrzucam je do pralki i po kłopocie. A z rowerem tak nie ma. Pół godziny jazdy w deszczu to godzina czyszczenia roweru. Z założenia niekorzystny rachunek. Wanny pozbyliśmy się jakiś czas temu, więc spłukanie prysznicem  nie wchodzi w grę. Poza tym targać rower na 3 piętro to słaby pomysł. Zostaje mozolne czyszczenie łańcucha i napędu szmatką i szczoteczką do zębów. Potem oliwienie i jeszcze raz przecieranie szmatką. Czytałam gdzieś, że jak się jeździ rowerem w deszczu to woda „naoliwia” łańcuch i rower przestaje skrzypieć. Jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Bo przecież jak się zostawi taki mokry rower to momentalnie pokryje się rdzą. Z konserwacją roweru to jak z makijażem. Nie wychodzę z domu bez tego drugiego, to jak mogłabym jeździć skrzypiącym czy brudnym rowerem. To dla mnie największy obciach.

Rower stał się dla nas tej wiosny środkiem transportu. Wyskoczyć po zakupy, dojechać do pracy, czy na basen. Nie czekam w korku, wszędzie łatwo „zaparkować”, wystarczy przypiąć rower linką i już możesz iść. Poza tym więcej można zobaczyć i więcej usłyszeć (ptaki), a do tego poczuć zapach kwitnącego bzu. Żaden inny środek transportu nie zapewni aż tylu wrażeń.

W każdej chwili można się zatrzymać, przespacerować kawałek, zboczyć z głównej trasy żeby zjeść lody w cukierni koło której wielokrotnie się przejeżdżało samochodem, ale nigdy nie można było się zatrzymać bo akurat wtedy nie było miejsc do parkowania. Też tak mieliście?

Nasz kolega Kociemba już nie może się doczekać kiedy jego rower z ramą w kolorze zielony metalic przejdzie rewitalizację w serwisie i też będzie mógł dołączyć do grona toczących się po mieście rowerzystów. Kociemba już marzy o wspólnych z nami przejażdżkach, wypadach nad Wisłę, przerwach na wypicie bursztynowego napoju. Ech, fajnie jest wiosną jeździć rowerem nigdzie się nie spiesząc, nie patrząc na licznik i nie trzymając kadencji.

   
Kociemba czekamy na sygnał kiedy będziesz gotowy ze swoim rowerem. Całe lato przed nami. Dopiero pierwsze truskawki się pokazały.

    
  

 

4 komentarze

  1. Konserwacja roweru… wydaje mi się, że opinia, że łańcuch i koła zebate wymyja się w kałuzy , nie jest taka głupia. One nie poeinny tak łatwo zardzewieć. Inna sprawa to , że jeśli one są naoliwione, to tego kurzu nie da się zmyć wodą. Ja mam takie proste urządzenie do mycia łańcucha – patrz pod tym linkiem – http://www.velogear.com.au/bike-accessories/maintenance/cleaning-lubrication/cycleman-chain-cleaner.html
    Najpierw wlewam tam wodę z dodatkiem detergentu i kręcę pedałami do tylu przez pół minuty. Potem dwa, trzy razy płuczę czystą wodą i łancuch czysty.
    PS. Podany wyżej link znalazłem zupełnie przypadkowo – to nie jest rekomendacja akurat tego sklepu.
    Pozdrawiam – Lech.

  2. My przy okazji jedzenia pierwszych truskawek w tym roku też wspominaliśmy ten bieg. Tegoroczne bieganie na Biegu Truskawki, z relacji uczestniczącego tam naszego kolegi, wyglądało że było mocno po wodzie i błocie. Dobrze, że nas tam nie było. Do tego jak zwykle o tej porze roku komary.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *