Dla tych, którzy nie dotrwali do końca długiej niedzieli, mam dobre i prawdziwe wiadomości. Ostatni zawodnik wbiegł na metę długo po zachodzie słońca, ale zmieścił się w limicie 15 godzin ze sporym zapasem. Zawody składały się z dwóch osobnych dystansów: 226 km i 113 km. Startowało także siedem sztafet, której uczestnicy pokonywali ten dłuższy dystans. Nie wierzcie zatem, gdybyście próbowali się dowiedzieć czegoś z portali internetowych jak wyglądało zakończenie, że najważniejszy był upadek tuż przed metą pierwszego zawodnika z połówki oraz że w pięknym stylu finiszowały tylko osoby o znanych mediom nazwiskach.
Wszyscy w tych zawodach są zwycięzcami. Organizator postanowił jednak na zakończenie podziękować w sposób szczególny najszybszym, w ten sposób, że
najpierw odbyły się dekoracje sztafet, wśród których wyłoniono trzy najszybsze (akurat tak się złożyło, że w tej najszybszej jechał na rowerze Michał Łubian).
Potem na podium wychodzili zwycięzcy spośród uczestników połowy dystansu IM: po troje w kategoriach wiekowych wśród kobiet (brawa dla Luizy i Ani) i mężczyzn (tutaj triumfował Piotrek z Marysina oraz Kuba Bielecki, każdy oczywiście w swojej kategorii).
Wreszcie doczekały się chwili dla siebie triumfatorki na dystansie 3.8 km pływania, 180 km roweru i 42.195 km biegu, czyli dwie kobiety, które zdecydowały się na start w Borównie. Pierwsza była Ola z Olsztyna z czasem 12:09 co dało jej 41. lokatę na 99 osób, które ukończyło zawody na długim. Tą drugą byłam ja, która straciła do Oli równo 20 minut, głównie za sprawą pływania i roweru, bo biegowo to sporo odrobiłam.
A tak wyglądało podium podczas dekoracji zwycięzców dystansu długiego w Borównie, czyli pierwsza dziesiątka panów (znów na scenie Kuba, tym razem jako piąty open – należy mu się bo się chłopak ciężko napracował w tym sezonie):
Pełne wyniki z dystansu IM w Borównie.
Serdecznie gratuluję jesteście z ŻELAZA!!!!
Serdecznie dziękujemy Lechu.