Postanowiłam wypróbować działanie wypożyczalni rowerów miejskich (po części z powodu zamknięcia mojej trasy dojazdowej do pracy, czyli tunelu nad Wisłą). Wieczorem zarejestrowałam się na stronie Veturilo, czyli Warszawskiego Roweru Publicznego i rano rozpoczęłam podróż. Najpierw niestety autobusem do najbliższej stacji wypożyczającej rowery, bo na praskiej stronie nie ma jeszcze żadnej (ale są plany na marzec 2013, że będzie ich kilkanaście). Sprawdziłam w lokalizacji gdzie mam najbliżej położoną stację i w drogę.

Łatwo ją znalazłam, rząd stojaków z charakterystycznymi rowerami i panel z terminalem. Byłam na bieżąco z instrukcją, którą przeczytałam w domu, więc wiedziałam co mam robić, zresztą kolejne komunikaty wyświetlały się na monitorze urządzenia. Co prawda zanim wbiłam kod wybranego roweru (długi, 5-cyfrowy) to musiałam operację wstukiwania nr telefonu oraz 6-cyfrowego PIN-u zaczynać od nowa, ale wreszcie otrzymałam kod (dla odmiany 4 cyfrowy) do otwarcia linki mocującej rower i rower był wolny. Ale tylko na 20 minut. Czy zdążę? Przecież nie będę się ścigać. Najpierw muszę się zaznajomić z rowerem.

Plecak włożyłam do koszyka z przodu, siodło było na dobrej wysokości, zresztą jak wybierałam rower spośród stojących na stojakach to najpierw zwróciłam uwagę na tę drobną sprawę żeby już nie marnować czasu na ustawianie wysokości siodełka. Rower ma jedną klamkę hamulcową i regulację przerztki: 3 poziomy. Wszystkie wykorzystałam podczas mojej krótkiej przejażdżki, nawet „jedynkę” podczas podjazdu na Sanguszki, żeby się nie zgrzać za bardzo. Nie wiem jak szybko da się na tym cudzie techniki jechać, bo rower solidnie waży, ale to nie jest szosówka i ma służyć do leniwego przemieszczania się między niezbyt odległymi stacjami.

No to właśnie mija moje darmowe 20 minut, jeszcze tylko skrzyżowanie i już widać stację. Odstawiam rower, zabieram plecak, zapinam linkę i lecę do terminala wcisnąć guzik „Zwrot”. Jeszcze tylko tęskne spojrzenie za rowerem o numerze 63954, który za chwilę powędruje w inne miejsce za sprawą innych rąk, a może bardziej nóg. Do stojaków z rowerami i panelu do samoobsługowego wypożyczania co chwilę podchodzi ktoś nowy. Jest spory ruch, jednak ludzie korzystają z systemu. Fajna sprawa z tymi rowerami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *