To już cały tydzień gdy jesteśmy w ciągłej podróży. I bardzo nam z tym dobrze 🙂

W kolejny dzień wita nas znów słoneczna i ciepła pogoda. Śniadanie na powietrzu smakuje wyśmienicie. Mamy dobre humory i czujemy się gotowi na pokonywanie kolejnych kilometrów.

Jeszcze tylko ostatnie pakowanie i można ruszać. Na kempingu cisza, nikt zresztą nie hałasował w nocy, choć obok była grupka młodych ludzi, która przywiozła ze sobą grill. A może my tak mocno spaliśmy zmęczeni po wczorajszym długim etapie, że nic nie słyszeliśmy.

Finowie mają dużo lasów to trochę je przerzedzają. Ale czy to planowa gospodarka, za którą idą nasadzenia to tego nie wiem.

  

Dzisiejszy etap zawierał odcinki szutrowe na przemian z asfaltowymi. Nasze rowery sprawują się na każdej drodze bardzo dobrze.

Nie mieliśmy dziś innej możliwości na przerwę obiadową bo nie było niczego w okolicy, żadnego sklepu, czy baru na zjedzenie przekąski. Zjechaliśmy więc w boczną mniejszą drogę by trochę odpocząć w cieniu i przy okazji posilić się. Nasze sakwy zawsze kryją w zanadrzu jakieś zapasy, bo nigdy nie wiesz kiedy będzie następny otwarty sklep.

Krótka przerwa na ładowanie zegarków. Niestety Polar robi świetne zegarki do różnych aktywności, ale musi jeszcze dopracować żywotność ich baterii. Na tego typu długie wycieczki potrzebne jest ich doładowywanie w trakcie. Dlatego pojemny powerbank w takich sytuacjach bardzo się przydaje. 

Zupełnie przypadkowo wypatrzyliśmy przecinającą szosę ścieżkę rowerową dla rowerów górskich. Nie skorzystaliśmy z niej, ale była dobrze oznakowana i widać, że była używana.

Wjechaliśmy w bardzo ciekawy region, bo potem zaczęły się krótkie i mocne podjazdy i równie ciekawe zjazdy. Wokół co chwilę migały między drzewami małe jeziorka i domki. To chyba jakiś teren gdzie Finowie przyjeżdżają na swoje dacze. Bo nawet trafiliśmy po drodze na czynny mały sklepik spożywczo-przemysłowy, gdzie obok lodów, chipsów i gotowych zestawów na gilla można było kupić akcesoria do wędkowania i łódek. Nie był to zwykły supermarket, ale można było w nim płacić kartą. I oczywiście przed wejściem obok kilku stolików stał termos z kawą i kubki. 

Wreszcie docieramy do ośrodka sportowego Eerikkila gdzie zarezerwowaliśmy nocleg. Czekał na nas elegancki pokój hotelowy, w którym niestety spędzimy tylko jedną noc. A szkoda bo miejsce ładnie położone w lesie, a sam ośrodek nowoczesny i świetnie wyposażony.

Małe pranie, suszenie, ładowanie wszystkich urządzeń i spać. Nawet wieczorem nie poszliśmy nad jezioro, nie mówiąc już o zobaczeniu całego wspaniałego ośrodka sportowego. O mnogości możliwości spędzenia tu aktywnie czasu przeczytałam tylko z ulotki informacyjnej i zaraz zamknęły mi się oczy. Tutaj przyjechać na obóz sportowy to dopiero byłby raj.

Dziś przejechaliśmy znów ponad 90 km i trasa nie była zbyt płaska, ale jechało się dość wygodnie. Wszystkie drogi, nawet te szutrowe są bardzo dobrej jakości. Zupełnie nie wiem jak Finowie czy Szwedzi to robią, bo przecież mają długie zimy, duże opady śniegu i mrozy, a ich asfalty wszędzie wyglądają na zupełnie nowe i gładkie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *