W prezencie na Dzień Kobiet dostałam ujędrniającą oliwkę do ciała dobrej firmy kosmetycznej. Gdzieś przeczytałam, że na skórę wysuszoną chlorowaną wodą w basenie najlepiej stosować właśnie oliwkę, więc mała buteleczka ze złotym płynem szybko się zaczęła się opróżniać. Zaczęłam się rozglądać za jakimś preparatem kosmetycznym o zbliżonych właściwościach. Poszukiwania i wizyty w kolejnych drogeriach tylko zajmowały mi czas, a znalezienie idealnego kosmetyku nie było takie łatwe. Czytanie składu oferowanych produktów do pielęgnacji skóry przesuszonej dodatkowo wakacyjnym słońcem, przyprawiało mnie jedynie w zakłopotanie. Nazw wszystkich składników nie jestem w stanie przytoczyć, zresztą kto byłby w stanie zapamiętać długą listę skomplikowanych związków chemicznych składników stosowanych do produkcji balsamów, toników, czy kremów. A to przecież skład jest najważniejszy, czyli to co wewnątrz, a nie te kolorowe opakowania. Wreszcie udało się w zielarni. Trafiłam na olejek arganowy. 100% naturalnego oleju arganowego do celów kosmetycznych. I nic więcej w składzie.
Poszukałam więcej informacji o zastosowaniu oleju arganowego (w kosmetyce oraz w kuchni do celów spożywczych), jego właściwościach, a także o tradycyjnym i kosztownym sposobie pozyskiwania oraz egzotycznym pochodzeniu, by zrozumieć skąd taka wysoka cena tego oleju.
Pośród informacji o tym jednym z droższych olejów świata najbardziej jednak przemówiła do mojej wyobraźni nazwa drzewa, z owoców którego wytwarza się olej – argania żelazna. Teraz już rozumiecie dlaczego nie zastanawiałam się dłużej. Ten olej jest dla nas. Darek już stosował na swoją skórę. Ja zamierzam jeszcze dodatkowo użyć na włosy i paznokcie oraz oczywiście do wygładzenia zmarszczek. Prosty, naturalny kosmetyk o super właściwościach i do tego z jakiego drzewa.
Czy ta oliwka pomoże w naszych przygotowaniach do Ironmana? To już za tydzień, więc co już mieliśmy zrobić to już zrobiliśmy. Teraz możemy się jedynie relaksować smarując skórę olejem aby wyglądała na młodszą.