Zrobiliśmy przegląd w naszej rowerowej stajni. Przy tej okazji część nieużywanych rowerów, a przynajmniej używanych rzadziej, zyskała nowy wygląd i przeznaczenie, a jeden nawet zmienił swój adres, choć chyba raczej nie ojczyznę, bo wrócił tam gdzie jeździł nim poprzedni użytkownik.


Jednemu rumakowi odpadło oczko z przodu, to mu się uzupełniło. Drugi wymagał zmiany opon bo mu się bieżnik starł aż do poziomu dętki, to mu się wymieniło.




























Lato sprzyja, rower nie może się kurzyć. Wykorzystujemy rowery żeby się na nas nie obraziły, że trzymamy je tak ścieśnione.
Nawet jeden z rowerów został po drobnym liftingu wyekspediowany w świat, żeby i innym mógł służyć.























Nie odbyło się bez sesji pożegnalnej, bo rower jak przyjaciel, wymaga czułego potraktowania przed daleką podróżą.
Ale najpierw został wzbogacony o kilka niezbędnych elementów, tak aby z szosówki stał się rowerem transportowym, którym można zaparkować przed sklepem, a potem przewieźć zakupy, albo pojechać na piknik do parku zabierając ze sobą wszystkie niezbędne akcesoria. A, że w Holandii częściej padają deszcze to jeszcze rower zyskał błotniki. Ma też obowiązkowe w pomarańczowym kraju, lampki – można tam dostać mandat za niemanie oświetlenia roweru. I jak Wam się całość podoba? Bo nam i nowemu właścicielowi bardzo.


Wysłużony rower nadal budzi zachwyt swoją sylwetką, detalami i pięknym malowaniem ramy. Z tej zazdrości Darek przemalował inny stary rower z żółtego na pomarańczowy:


Mój stary rower „do lasu” też przy okazji nabrał nieco innego wyglądu i teraz jest bardziej „do miasta”:

 









 
 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *