dzień 14 – wciąż Szwecja

Niektórzy już się martwili, że jedziemy w złym kierunku, zatem zamiast dalej na północ postanowiliśmy odbić nieco na wschód. Dzisiejszy etap wyraźnie pokazuje dalszy kierunek, choć nadal nie jest to powrót do domu. Naszym miejscem na ziemi nadal jest Szwecja. I tak będzie jeszcze czas jakiś. Oj, zapuściliśmy się w głąb tej Szwecji i …

dzień 13 – lasy i czerwone domki

Ten szwedzki domek akurat nie był czerwony, bo pomalowany niebieską farbą, ale też był przytulny. Rano przed śniadaniem nazbierałam grzybów, a Darek poprzeglądał rowery i nasmarował łańcuchy. Takie poranne standardowe czynności: mycie zębów i smarowanie łańcucha. Łatwo można się przestawić na takie nieskomplikowane życie. Śniadanie można było zjeść na tarasie …

dzień 12 – kawa na ryneczku, a wieczorem gramy w golfa

Powietrze znów było przejrzyste i co najważniejsze nie tak wilgotne jak wczoraj. Rowerki wyglądały na wypoczęte. Ja zerwałam się rano i od razu pobiegłam nad brzeg jeziora. Słońce wyszło zza chmur i dzień zapowiadał się znakomicie. Potem szybko na stację po kawę i bułeczki na śniadanie. Idealne miejsce. Aż nie chce się …

dzień 11 – nad jeziorami, czyli szwedzki potop

Dom gościnny w Reftele raczej nie miał za dużo gości, przed nami był może jeden człowiek na śniadaniu, a reszta nakryć i kieliszki na stole stały puste chyba już od dawna. A stołów w sali było sporo, podobnie naczyń w kredensie i śmiesznie wyglądało tyle nakryć w dużej sali w takiej …

dzień 10 – deszczowy poniedziałek nad jeziorami

Jemy śniadanie w hotelu, ale jakoś wyjątkowo tu skromnie wszystko jest podane, niby niczego nie brakuje, ale jakoś tak dziwnie i nie smakuje mi też wcale choć spróbowałam z każdego półmiska. Darek je, bo mówi że ma apetyt, a mi jakoś nie chce się brać dokładki mimo, że jest szwedzki stół.  Wyjeżdżamy z …

dzień 9 – Szwedzi lubią grać w golfa

Rano wyglądało, że zaraz zacznie padać, było pochmurno i ubrałam się na długo, ale jak się wyszło na zewnątrz to się okazało, że jest całkiem ciepło. Zmieniłam zatem spodenki na krótkie i wypiliśmy po jeszcze jednej darmowej kawie. Mieliśmy swoje śniadanie, które zjedliśmy w pokoju motelu. W barze było gwarno, …

dzień 8 – żegnamy Danię

Rano obudziło nas słońce, nie nastawialiśmy budzika, nie było takiej potrzeby. Śniadanie zjedliśmy z tego co nam zostało z wczoraj z kolacji, a zapasy zawsze mieliśmy solidne bo nidy nie wiadomo czy i kiedy będzie następny sklep. Tylko kawy nie mieliśmy i potem dwa razy zatrzymywaliśmy się na kawę. Darkowi wyjątkowo smakowała kawa …

dzień 7 – drugi duński dzień

Rano słońce i przyjemnie. Tak przez większość dnia jak jechaliśmy wzdłuż duńskiego wybrzeża w kierunku Kopenhagi. Tu jednak nie było kurortów i wypoczywających turystów. Nikt nie siedział na plaży i żadnych spacerowych promenad. Tylko czasem jakieś nagromadzenie domków, a tak poza tym to pusto i cicho. Z rzadko dało się …

dzień 6 – w Danii

Pogoda nieco się zmieniła, choć wczorajszy zachód słońca jeszcze niczego nie wskazywał. Dlatego musieliśmy być zawczasu przygotowani na deszcz i wiatr. Z okna naszego pokoju rano jeszcze przed śniadaniem, gdy nie było chmur na niebie, widać było majaczące zarysy mostu. Ponieważ wiedzieliśmy, że mamy dziś jechać mostem to kierowaliśmy się w tamtą stronę. Gdy dojechaliśmy do mostu przestało padać.   Most był coraz bliżej i bliżej, aż …

dzień 5 – Lubeka -> Heiligenhafen

Środa, dzień lajtowy bo w planie tylko 86 km. Możemy sobie pomarudzić z wyjazdem. Po śniadaniu w hotelu byliśmy na małej rundce po starym mieście w Lubece. Darek wybrał hotel w centrum, więc mieliśmy dwa kroki aby stać się prawdziwymi turystami, którzy przyjechali zgłębić historię hanzeatyckiego miasta. Poranny spacer nie trwał długo, ale najważniejsze …